Od początku naszej znajomości to mąż był stroną inicjującą seks. Mamy różne temperamenty, potrzeby. Nie potrafię się wyluzować – i nie dotyczy to tylko seksu – jeśli czeka mnie jakieś zadanie, robota do wykonania. Jestem sfokusowana na problemie i nie skupię się wtedy na pieszczotach.
Nasza Czytelniczka obawia się o przyszłość swojego małżeństwa: Jestem osiem lat mężatką. Od początku naszej znajomości to mąż był osobą inicjującą seks. Mamy różne temperamenty, potrzeby. Od zawsze mam tak, że nie potrafię się wyluzować – i nie dotyczy to tylko seksu – jeśli czeka mnie jakieś zadanie, robota do wykonania. Jestem sfokusowana na problemie i nie skupię się wtedy na pieszczotach czy mizianiu.
Jesteśmy fajną parą i bardzo kocham męża. Dba o mnie, odciąża mnie w domowych obowiązkach, skupia się na moich potrzebach. Wytrzymuje moje fochy, nastroje, a nawet brak seksu. W łóżku praktycznie tylko w soboty, kiedy przede mną wolna niedziela, mogę dać się ponieść. Wiem, że dla niego to za mało, ale nigdy mi tego nie wypominał.
Bez pracy, obowiązków byłam demonem seksu
Jednak na początku listopada mąż znalazł w internecie nie najnowszy już artykuł o małżeństwie, które zdecydowało się przez rok uprawiać seks codziennie, pomijając dni, kiedy nie będzie to możliwe z powodu choroby, menstruacji czy delegacji. Małżonkowie twierdzili, że bardzo ich to do siebie zbliżyło, odnowiło ich związek, zrozumieli swoje potrzeby. Generalnie było to dla nich bardzo ożywcze, sprawiło, że okazują sobie czułość, są otwarci na siebie.
Po tej lekturze zaproponował, żebyśmy też tak spróbowali. Miałam wiele obaw, znając swoje podejście do seksu, ale się zgodziłam. Czas był dla nas sprzyjający, bo odbierałam zaległy urlop. Bez pracy, obowiązków byłam demonem seksu. Przychodził z pracy i od razu się kochaliśmy. Przez dziesięć dni mojego wolnego nadrabialiśmy łóżkowe zaległości nawet trzy razy tego samego wieczora. Mąż był w siódmym niebie. Powtarzał, że taką mnie uwielbia, komplementom nie było końca.
Niestety, ale urlop się skończył, a nasze wyzwanie nie. Wytrzymałam jeszcze tydzień. Demon zniknął z naszej sypialni, a została kłoda, która tylko czekała, kiedy on skończy i będzie mogła zasnąć.
W końcu powiedziałam, że mam dość, bo czuję się jak lalka do zaspokajania seksualnych potrzeb. Bardzo go to dotknęło. W efekcie zamiast seksu codziennie mąż śpi obrażony na kanapie, a ja sama w sypialni.
Bardzo brakuje mi naszej codzienności, ale odpowiada mi spokój w sypialni
To trudne, bo przekłada się na całe nasze życie. Nie rozmawiamy, a jedynie przekazujemy sobie komunikaty. Każde spędza czas osobno, nawet nie jemy już razem. Z jednej strony bardzo brakuje mi naszej codzienności, którą uwielbiam, a z drugiej odpowiada mi spokój w sypialni. Wiem, że musimy o tym porozmawiać, bo więcej nas łączy, niż dzieli, ale to trudne. Boję się jego reakcji. Chcę być z nim szczera, ale co będzie, jeśli seks raz na tydzień przestał mu wystarczać? To wyzwanie było porażką, ale chyba otworzyło nam oczy na różnice w podejściu do seksu. Czy nasza miłość może przetrwać bez seksu? Może to moja wina? Nie wiem, czy poradzimy sobie z tym sami.
Sylwia Rusinowicz*: Dziękuję za list, w którym poruszyła Pani kwestię dotyczącą wielu par. Udane życie seksualne dla kochających się partnerów jest istotnym elementem budowania zdrowych relacji i satysfakcji w związku. Mówiąc o zdrowych relacjach, mam na myśli dobrze funkcjonujące, wszystkie obszary naszego wspólnego życia.
Zawsze warto podjąć walkę o związek, niezależenie od tego, w jakiej jest kondycji
Pyta Pani, czy Wasza miłość może przetrwać bez seksu. Nie ma na to jednej pewnej odpowiedzi, ale zawsze warto podjąć walkę o związek, niezależnie od tego, w jakiej jest kondycji w danym momencie. Na pewno będzie to wymagało zaangażowania męża i Pani. W pierwszej kolejności warto się zastanowić, co spowodowało, że znaleźliście się w takiej sytuacji?
Napisała Pani, że od początku waszej znajomości mąż był osobą inicjującą seks. Może warto poszukać przyczyny, co powodowało, że Pani nie wychodziła z propozycją zbliżeń seksualnych. Czy spowodowane to jest wychowaniem, obniżoną samooceną, mniejszym libido, skupieniem się na innych priorytetach?
Ważna jest umiejętność oddzielenia aktualnych problemów od momentów, kiedy należy zacząć „ładować baterie”
Często kobiety nie zdają sobie sprawy, że w ciągłym pędzie dnia codziennego kompletnie nie potrafią odpoczywać, relaksować się. Nie posiadają umiejętności oddzielenia aktualnych problemów, zadań do wykonania, od momentów, kiedy powinny zacząć „ładować baterie”, wchodzić w stan relaksacji i skupienia na sobie. Wskazała Pani, że jest osobą, która właśnie tak postępuje: jeśli czeka na Panią jakieś zadanie, robota do wykonania, nie skupi się wówczas Pani na pieszczotach czy mizianiu. To jest dobry moment, aby zastanowić się, co mogę zacząć robić inaczej? Jakie zmiany mogę wprowadzić w życie, które będą sprzyjały mojemu odpoczynkowi, relaksowaniu się, zadbaniu o swój dobrostan?
Napisała Pani, że mąż odciąża Panią w domowych obowiązkach. Przypominam, że domowe obowiązki także należą do mężczyzn, i warto, aby były równo podzielone. To też da Pani więcej czasu na zadbanie o siebie i nie będzie powodowało poczucia permanentnego zmęczenia, wrażenia przeciążenia obowiązkami. Doskonale to było widać, kiedy będąc na urlopie, postanowiła Pani wziąć udział w eksperymencie, który zaproponował mąż, czyli w codziennym współżyciu. Widać, że w momencie, kiedy miała Pani czas dla siebie, nie była obciążona dodatkowymi zadaniami, obowiązkami, potrafiła się Pani cieszyć i realizować fantazje seksualne.
Kobiety, aby skupić się na zbliżeniach seksualnych, muszą być zrelaksowane
U kobiet obszar seksualny funkcjonuje inaczej niż u mężczyzn. Przeważnie u mężczyzn napięcie seksualne jest równoznaczne z napięciem fizycznym. Podczas seksu to napięcie jest rozładowywane. Kobiety działają odwrotnie.
Kobiety, aby skupić się na zbliżeniach seksualnych, muszą być zrelaksowane, muszą poczuć się bezpiecznie, muszą się poczuć spokojne i spełnione. Dlatego tak istotna jest gra wstępna. Kobiety w momencie przystępowania do gry wstępnej zaczynają wchodzić w stan relaksacji, co powoduje „włączenie” potrzeb seksualnych.
Pomysł na codzienne zbliżenia jest bardzo ciekawy. Będzie to działało w sytuacjach, gdy nie mamy innych obowiązków i zadań, gdy nasz organizm ma czas się zregenerować, odpocząć i zrelaksować. Jeżeli nie mamy poczucia, że jest to coś, co jest zgodne z nami i co w pełni koreluje z naszym temperamentem, zacznie nas to przeciążać. Stanie się kolejnym obowiązkiem. Przestaniemy z tego czerpać satysfakcję. Efekt może być odwrotny – przestaniemy w ogóle mieć ochotę na zbliżenia, ponieważ nasz organizm będzie odczytywał to jako czynnik stresogenny.
Także świadome unikanie współżycia seksualnego może być objawem chorób, stosowaniem różnych leków, używek, niedoborem witamin i minerałów, dysharmonii w związku, awersji seksualnej.
Ale także zaniku atrakcyjności partnera, rutyny, niskiej kultury współżycia, sprzeczności między oczekiwaniami a rzeczywistością, brakiem zaufania, zaburzeniami komunikacji w relacji partnerskiej, lęku przed niezaspokojeniem partnera, długotrwałych konfliktów, nawarstwieniem się negatywnych przeżyć i uczuć. Jak widać, mamy wiele przyczyn, które powodują spadek popędu seksualnego lub sprawności seksualnej. Bardzo ważne jest, aby znaleźć przyczynę i poszukać rozwiązania.
Udane życie seksualne jest implikacją relacji w związku i nie może stać się motywem szantażu emocjonalnego
Ta sytuacja spowodowała ogromne napięcie w Waszej relacji. „Obrażenie” się partnera, wyprowadzenie się z sypialni, brak rozmów, wspólnie spędzanego czasu może prowadzić do całkowitego rozpadu relacji. Dlatego bardzo ważne jest to, żebyście poruszyli ten temat jeszcze raz. Przedstawili nawzajem swoje potrzeby, poszukali kompromisów, zaczęli współpracować. Jeżeli nie jesteście w stanie poradzić sobie sami, warto poszukać pomocy na zewnątrz, najlepiej u specjalistów. Wspólna terapia u psychoterapeuty seksuologa może wiele wnieść w poprawę Waszego związku. Pomoże Wam dostrzec i zrozumieć inne funkcjonowanie Waszego partnera, zrozumieć, że nigdy wina nie leży po jednej ze stron, zrozumieć przyczyny, popracować nad rozwiązaniami.
Udane życie seksualne jest implikacją relacji w związku i nie może stać się argumentem przetargowym lub motywem szantażu emocjonalnego. Jeżeli się tak dzieje, to będziemy mówić o przemocy psychicznej, a tego musimy za wszelką cenę unikać.
Aby sobie z tym poradzić, nieodzownym jest pracować nad prawidłową komunikacją, gdzie oboje nawzajem siebie słyszycie i słuchacie. Zastanówcie się nad poszukaniem wsparcia u specjalistów. Istnieje spora szansa, że terapia dla par pozwoli Wam dojść do porozumienia, zrozumienia wzajemnych potrzeb i rozpoczęcia wspólnego, pełnego satysfakcji związku.
*Sylwia Rusinowicz jest seksuolożką, psycholożką kliniczną, psychotraumatolożką, psychoterapeutką, interwentką kryzysową. Współpracowała z Poradnią Seksuologiczną i Patologii Współżycia w Warszawie, Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej, Stowarzyszeniem Monar dla Dzieci i Młodzieży, Centrum Praw Kobiet, a także pomaga online pacjentom na platformie Avigon.pl.
Masz problemy, o których nie umiesz rozmawiać z bliskimi? Chciałabyś powiedzieć komuś, o tym co się trapi, ale nie masz odwagi? Potrzebujesz wsparcia lub chcesz się najzwyczajniej w świecie wygadać? Pisz do nas: pytanie@wysokieobcasy.pl. Nie bój się zapytać, a my postaramy się udzielić eksperckiej odpowiedzi.